Recenzje Opowiadań Wiki
Advertisement
Jest to krótkie opowiadanie, które napisałam kilka miesięcy temu, nikt jeszcze nie miał szansy go przeczytać. Opowiada o tym, jak inkub traci głowę dla eksperymentu jednocześnie będącego nieśmiertelnym demonem. Nie chcę tego rozpisywać, ot, krótki one-shot pisany moim stylem.[]

Byłem zagubiony...

Zmęczony...

Samotny...

Ukrywając się w ciemnych ulicach miasta, kusiłem kobiety, tak przez 100 lat. Spędzałem z nimi noce, a gdy się zbudziły, zapominały o wszystkim.

Było tak przez 100 lat.

Aż do czasu kiedy spotkałem JĄ. Długie, blond loki, błękitno-zielone oczy, przepiękne, pokaźne rogi, biała suknia na styl syreniego ogona i berło w dłoni... Najpiękniejsza istota na świecie- demon zrodzony z anioła i człowieka.

Nigdy nie widziała swego odbicia, nigdy nie zobaczyła tych cudownych tęczówek, nigdy też nie zmieniła fryzury. Zawsze tak samo piękna.

10 lat- tyle jej towarzyszyłem. Wierny i oddany sługa. Moja Pani była nie tylko piękna, była także niesamowicie mądra i niesamowicie silna. Jako istota posiadająca mieszaną krew, była jednocześnie aniołem, demonem oraz człowiekiem.

Jedno ciało, tyle krwi.

Nie wiedzieć czemu, jej imię brzmi Serafin, Serafiny to anioły, ale ona przecież nie jest aniołem.

Jest moim aniołem. Jest jedynym aniołem, którego toleruję.

=[]

"Moja Pani, jaka jest szansa na to, by inkub się zakochał?"

"Nikła. Ale nawet jeśli, nigdy nie będzie wierny."

Przypomniał sobie patrząc w blat stolika, białowłosa dziewczyna z uszami i ogonem przypatrywała mu się siedząc podpartą i pijąc jeden z koktajli przez słomkę.

'Hej... W--'

Podskoczył kiedy wrócił do rzeczywistości, o mało nie runął w dół na krześle podczas huśtania się na jego tylnych nogach. Dziewczyna skamieniała widząc to, nigdy wcześnie nie zdarzyło się coś w tym stylu.

'Woah, co jest...?'

Zapytała w końcu. Brunet usiadł już normalnie i podparł się na ręce.

'Myślałem...'

Mruknął w odpowiedzi, dziewczyna poruszyła uszkami zaciekawiona, wyciągnęła z wysokiej szklanki niebieską parasolkę i zaczęła gryźć patyczek wpatrując się w niego w dalszym ciągu.

'Widzisz... Dawno, dawno temu, byłem cieniem... To trochę smutne, że cienie znikają wraz ze wschodem słońca, prawda?'

Zmienił temat. Białowłosa chwilę patrzyła z niezłym zdziwieniem na twarzy po czym parsknęła śmiechem.

'Poważnie? To cię martwi? Haha!'

Wyprostowała się. Wstała i podeszła do niego po czym pociągnęła go lekko za czarne włosy spięte w kucyka.

'Chodźmy stąd~ Nudzę się~'

Cicho westchnął i wstał.

'Zabierz mnie do ciebie! Pogramy w Black Ops!'

Wskazała kierunek, w którym trzeba było iść po czym wyszczerzyła się i pomachała długim, lwim ogonem. Jakoś... Jego zmartwienia zniknęły... Uśmiechnął się, zasunął krzesło i włożył dłonie do kieszeni spodni.

'Nee~ Nee~ Napijemy się dzisiaj twojego wina~?'

'Nie wiem. Ostatnio cały wypiłaś razem z Sabą.'

Odpowiedział nadal się uśmiechając.

'Buu~ =3='

'To twoja wina.'

Szturchnął ją, ta się zaśmiała i ruszyła do przodu pół-biegiem. Sam się zaśmiał, kiedy patrzył jak ta biegnie do przodu, na chwilę się zatrzymał i odwrócił w lewo, jego wzrok przywitał wielki napis "Kwiaciarnia". Chwilę tak stał po czym ruszył w stronę sklepu szperając w tylnej kieszeni jeansów. Mężczyzna w podeszłym wieku, stojący przy kwiatach powitał go uśmiechem.

'Szefie, jeżeli spotkałbyś anioła, jaki kwiat byłby najlepszy w prezencie?'

Zapytał z uśmiechem, wodząc wzrokiem po kolorowych roślinach. Mężczyzna chwile się zastanawiał.

'Myślę, że najodpowiedniejszy będzie biały mieczyk. Lub róża.'

'Biały...'

Powiedział do siebie. Na samą myśl o tym białym kolorze ponownie się uśmiechnął.

'W takim razie chce cały bukiet.'

'Się robi, młody romantyku.'

Mężczyzna zaśmiał się po czym ruszył stworzyć bukiet.

'Hah, pan też tak uważa?'

Również się zaśmiał po czym mężczyzna wrócił z białym bukietem.

'Oczywiście. Mam nadzieję, że ta osoba zna język kwiatów. Powodzenia.'

Dodał, brunet zapłacił, pożegnał się i zaczął odchodzić w swoją stronę. Będąc już blisko domu, białowłosa burknęła coś niezadowolona, no tak, Serafin nie było dzisiaj w domu. Zaśmiał się cicho i przeprosił, podszedł do drzwi i otworzył je. Dziewczyna weszła jako pierwsza jednak została zatrzymana.

'Hm? Co jest~?'

'Chciałem ci tylko coś powiedzieć...'

Wręczył jej bukiet, była zdziwiona i to nie na żarty.

'Amber, nie jestem pewny czy jesteś aniołem, ale kiedy spadłaś z nieba, poczułem nieziemskie uczucie szczęścia i obecnie nie potrafię przestać o tobie myśleć.'

'Co...?'

Jeszcze bardziej się zdziwiła.

'Więc jeżeli nie masz nic przeciwko, zechciałabyś zostać MOIM aniołem?'

Uśmiechnął się.

'Ja... Co...'

Wydusiła z siebie, nagle poczuła, że jej policzki stają się prawdopodobnie najbardziej czerwoną rzeczą na świecie. Nawet nie zdołała wydusić z siebie niczego więcej ponieważ brunet, który wręczył jej kwiaty, właśnie ją pocałował. I nie był to pocałunek typu tych pozostałych w poprzednim 'życiu', był to jak najbardziej prawdziwy pocałunek. Dobry Boże, dobrze, że Serafin nie było w pobliżu. W końcu przerwał i objął ją.

'Będąc inkubem, modlę się do Boga o to, żebyś się zgodziła. Czyż to nie idiotyczne?'

Zaśmiał się. Nie dostał jednak odpowiedzi, bukiet upadł na ziemię, dziewczyna zalała się łzami i również go objęła. Przez całe 400 lat, pierwszy raz ktoś powiedział to tak prawdziwie, tak naturalnie... Nie mogła zaprzeczyć, że była szczęśliwa. Uśmiechnął się jeszcze raz i pocałował jej lśniące, białe włosy jednocześnie gładząc je ręką.

'Proszę, nie chce płakać...'

'P-Przepraszam... Uh.. Ja... Ja po pro-stu... Przepraszam, nie potrafię teraz wydusić ni-czego innego...!'

Jęknęła wtulając się w jego klatkę piersiową bardziej.

'Mamy czas Amber, mamy dużo czasu...'

Wyszeptał jeszcze zaciskając uścisk nieco mocnej, ale za razem niespotykanie delikatnie, żeby tylko jej nie skrzywdzić...

"Moja Pani, więc uważasz, że inkub nie ma prawa kochać?"

"Przesądzony Twój los. Bycie wiernym to trudna sprawa."

"Moja Pani, chcesz powiedzieć, że tego nie potrafię?"

"Nie ty jeden wpadłeś w tę sieć. Nie jeden jak ty próbował zostawić w tyle stare życie."

"Moja Pani... A czy jest możliwość, traktowania jej jak anioła?"

"Dla tej jednej kobiety. Dla tego jednego nieśmiertelnego życia. Czy naprawdę jesteś gotów porzucić swe pochodzenie, wierny sługo?"

"Jeżeli jako sługa potrafię się powstrzymywać, to czemu nie mógłbym tego zrobić jako kochanek?"

"Twe życie jeszcze długo trwać będzie... Niech ta jedyna towarzyszy ci przez cały jego okres..."

Uśmiechnął się.

"I tak też zrobię. Tylko patrz Pani Moja, jak twój sługa staje się wierny tylko jej."

"Długa droga przed wami, ale przystanę na to. Odejdź i spraw, aby była szczęśliwa..."

Advertisement