Recenzje Opowiadań Wiki
Advertisement

Stara gwardia. Tak najkrócej mógł ich nazwać Frederick. Razem z nim na zebraniu było czterech generałów dywizji, dwunastu oficerów, jeden generał i kilkoro feldmarszałków. Ci ostatni byli z odgórnego dowództwa. Pomagali tylko w planowaniu - nie mieli brać udziału w operacji. I może dobrze. W końcu im więcej ludzi po ponad pięćdziesiątce, tym mniej ludzi, potrafiących dowodzić nową bronią.

Gdy wszyscy dowiedzieli się o swoich zadaniach, opuścili ratusz Munichu. Było około godziny piętnastej. Wydawało by się, że za późno na rozpoczęcie przemieszczania wojsk, ale nikt się tym nie interesował. Cywile którzy stali wcześniej na placu, już się rozeszli. Było tylko kilkoro gapiów, i ludzi, którzy po prostu w tym miejscu zajmowali się codziennymi zajęciami. Inaczej za to wyglądała sprawa wojskowych. W związku z tym, że pod ratuszem było dużo miejsca, właśnie w tym miejscu wchodzili oni na ciężarówki. Były to "Opel Blitz", najpowszechniejsze samochody transportowe wojska Drugiej Rzeszy.

Frederick nie przyglądał się temu zbyt długo, bo zaraz podjechał do niego znajomy wóz. Mianowicie, był to Horch. Ale nie ten, którym tutaj przyjechał. Siedział w nim generał von Kuchiler, wcześniej dający przemowę. - Wsiadaj - Powiedział, a Fischer posłuchał. Siedzieli na tylnych siedzeniach.

- Słyszałem już o tobie. - Jak wcześniej szofer, tak teraz jakiś starszy człowiek nie dawał Fischerowi dojść do słowa. Ale w tym wypadku, to Fredrikowi nie przeszkadzało. Samochód zaczął startować. Wyminął dwa Ople, i wjechał w uliczkę między budynkami. Ciężarówki i inne wozy ruszyły za nim, a generał dalej mówił - Potrzebujemy w tej armii nowych ludzi. Szczególnie, jeśli sytuacja ma wyglądać tak, jak teraz. Oni nie rozumieją, że czasy się zmieniają. - Kiwnął głową w stronę Horcha, który jechał za nimi. W tamtym widocznie też siedzieli jacyś dowódcy. - Że potrzebujemy ludzi takich jak ty Fischer. Młodych i zdolnych. I nie powinni być oni na pierwszej linii. Powinni się z wami zamienić. Takie moje zdanie. - W tym momencie, generał, okazał się inny niż w wyobrażeniach młodego oficera. Po prostu, inny. Ciężko było sobie wyobrażać, że taki człowiek, może być jak poczciwy starzec. Ogólnie rzecz biorąc, to mógł by być i dziadkiem Frederika. Siwy, z bujnym, jasnym wąsem, i zmęczonymi oczami. Jednak ciągle był żołnierzem. - Obiecuję, że pana nie zawiodę. - Odparł Fischer słowami, które przyszły mu jako pierwsze do głowy. W tym czasie konwój już wyjeżdżał z miasta, i dołączyły do niego kolejne wozy. Z amunicją, i żołnierzami. Jechali przez asfaltową drogę, wśród polan, i pól uprawnych. - Wiem o tym. Ale pamiętaj jedno. Nie daj się ogłupić, i nie wierz w to, co mówią inni. Nawet, jeśli są oni twoimi najlepszymi przyjaciółmi. Miej własny punkt widzenia, i naucz się go zmieniać. Ufaj tylko prawdzie. Blondyn tylko przytaknął.

Reszta rozmowy tyczyła już bardziej przyziemnych spraw. Prostych, związanych z rodziną, czy wygodą ubrania. Jedno mógł Frederik z tego wyciągnąć - nie taki świat, jak go malują. Ważna lekcja, która na bardzo długo zachowała się w blond głowie. Możliwe nawet, że nigdy o niej nie zapomniał.

Około godziny dziewiętnastej konwój wjechał do lasu. Jechali przez niego nie całe piętnaście minut, gdy pojawił się przed nimi znak graniczny, z wielkimi literami "Achtung!", a zaraz pod tym "granica z Austrią". Zaraz przed oczami wojskowych, zaczął pojawiać się duży, wojskowy obóz. Aracz (dyskusja) 19:18, paź 27, 2014 (UTC)

Przepraszam za nie spełnioną obietnicę o akcji. Miała być, ale tak się wciągnąłem w rozmowę, że nie mogłem się powstrzymać przed tym, by jej nie rozwinąć do tego stopnia.

Advertisement